Cześć:-)
Dzisiejszy dzień rozpocznę wpisem, który planowałam opublikować już w kwietniu, aby być z tym tematem „na bieżąco”, niestety się nie udało (nawet mnie to nie dziwi), ale może uda mi się to nadrobić. Chodzi o mój cykl postów, które publikuję średnio co miesiąc (od kwietnia), a mianowicie: FOLKOWO-MAKIJAŻOWO, czyli Makijaże inspirowane folklorem:-)
Nie chcę się zbytnio rozpisywać, ale napisze tylko skąd wziął sie pomysł, jaka idea temu przyświeca:-)
Otóż jak wiecie makijaż jest moją wielką pasją, której w niedalekiej przyszłości chciałabym się w zupełności oddać:-) ale…póki co potrzeba na to jeszcze trochę czasu i konkretnych umiejętności. Właśnie to poszerzanie umiejętności, ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia były punktem wyjścia. Od czasu do czasu mam okazję pomalować swoje koleżanki, czy znajome, ale najczęściej jest to makijaż okolicznościowy, na wesele czy jakąś inną uroczystość, i wtedy nie ma za bardzo okazji, by np. wdrożyć nową technikę, wypróbować jak pewne kolory będą współgrać ze sobą, albo czy dany produkt spełni oczekiwania, wtedy nie ma na to zbytnio czasu, a nawet gdyby był to nie chciałabym ryzykować, czy aby wszystko pójdzie po mojej myśli, czy efekt końcowy będzie zadowalający.
Foklowo-makijażowo
Makijaz inspirowany folklorem
Stąd kilka miesięcy temu przyszedł mi do głowy ten spontaniczny pomysł, pomyślałam, że przecież mam ogromny dostęp do różnorakich strojów, kolorowych chust, bluzek i innych, szafa u mojej Mamy stoi dla mnie otworem, sama mam kilka fajnych strojów, dlaczego więc z tego nie skorzystać? A makijaż przyozdobiony strojem, będzie prezentował się bardziej ciekawie, ponadto zainspiruje mnie do odważniejszych kolorów, połączeń, i tak też się stało – od kwietnia staram się raz w miesiącu publikować post inspirowany folklorem:-) który w skrócie nazwałam: FOLKOWO-MAKIJAŻOWO.
Poniżej pierwsza z sesji:
Folkowo-makijażowo#1 Gabrysia w turkusach:-)
W kwietniu gościłam u siebie Gabrysię, z którą zmalowałyśmy makijaż do turkusowej chusty i korali, które dostałam kiedyś od teściowej. Do tego dopasowałam kolczyki od mamy i jej bluzkę z czasów panieńskich, którą miałam okazję zakładać wiele razy przez ostatnie kilkanaście lat:-) Turkus to kolor, który do niedawna mijałam takim dość szerokim łukiem, ale widzę że z czasem patrzę na niego coraz bardziej łaskawie. Było to także moje pierwsze podejście do techniki cutcrease, ale bardzo delikatne, zachowawcze.
Była to dla mnie pierwsza lekcja tego, co kiedy wykonywać… Otóż kiedy makijaż był już prawie gotowy wtedy postanowiłam, że przyciemnimy kącik, i to był krok, którego już przy drugiej sesji nie popełniłam:-) także tak jak piszę, takie sesje to nauka na błędach, i próbowanie nowych rzeczy, kroków, itp. Na zdjęciach widze masę niedociągnięć, coś co „na żywo” jakoś nie rzucało mi się wtedy w oczy, ale przy kolejnej sesji byłam juz bardziej uważna.
To tyle:-) Dzisiaj moge napisać (po 4 publikacjach na moim fanpage: Rozeta by Ewa Stopka), że ta sesja wywarła na Was bardzo pozytywne wrażenie, i nie ukrywam, że Wasze ciepłe słowa mobilizują mnie do pracy i do następnych sesji.
Gabrsyi serdecznie dziękuję, że znalazła czas i ochotę, by do mnie zawitać i poddać się moim pomysłom.
Pozdrawiam serdecznie:-)