Domowe "przed i po", Home

Metamorfoza…grzejników:-) czyli malarsko-decoupag’owe wariacje:-)

Cześć:-)
dziś, tak dla odmiany pokażę Wam….czym zajmowałam się w ostatnią sobotę.  Miałam wolny dzień…także….wzięło mnie na malowanie.  Myślałam o tym już od dłuższego czasu, ale jakoś albo nie miałam farby, albo czasu, albo coś tam jeszcze… Tym razem była i farba, czas też.  Mogły być tylko trochę lepsze umiejętności. Bo czasem potrafię namalować więcej niż planuję… załapała się i podłoga, i ściana… do tej pory jeszcze nie domyłam:-)
Na początek łazienka.  Powiem Wam szczerze, że gdybym miała ładniutką, nową łazienkę, to na pewno bym tak nie szalała!!  bo by mi było szkoda, no i bałabym się, że efekt będzie odwrotny od zaplanowanego.  Ale jak już wspominałam, mieszkam od kilku miesięcy w „nowym” (dla mnie) domu,
który wybudowany został gdzieś w 1976/7 jakoś tak. Także dom wymaga dość sporego remontu.
Ale póki co – jeśli zajdzie potrzeba, to robimy tylko to, co faktycznie jest „na już”.
Bo na resztę przyjdzie czas -> jak znajdziemy ukryty skarb, albo wygramy w totka.
Także wracając do tematu….nikt nie ma mi za złe, jak coś nowego „zmaluję”… jak mi czasem przyjdzie wena…
Grzejnik wyglądał tak: taki szary…smutny… ale grunt, że grzeje:-)
 więc pomalowałam go na biało. I patrząc na końcowy efekt, pomyślałam, że wszystko byłoby pięknie, gdybym postanowiła go wtedy nawet takim zostawić!!!
ale NIE, gdzie tam???! !
nie byłabym sobą, gdyby mi się nie przypomniało, że mam przecież pudło serwetek!
nawet niebieskie kwiatki na białym tle… – więc czemu ich nie wykorzystać????
no i musiały pójść w ruch…

 

 

 

 

a że kilka kwiatków zostało, to chciałam żeby ten grzejnik nie był taki wyrwany z nikąd, sam jeden biedny…
to dokleiłam kwiatki na inne rzeczy:-) 🙂

 

 

Na tym nie poprzestałam, niestety:-)
W planie miałam wymalować 1 grzejnik – w łazience. Ale wychodząc z łazienki z farbą…przechodziłam  obok pokoju, dojrzałam drugi…też taki szaro-bury, więc pomyślałam, a co mi tam…też go przecież malne:-)
taki to był szybki odruch, że nie mam zdjęcia „przed”,
bo jak sobie o tym przypomniałam, to grzejnik już był biały:-) haha

 

Hmmm…..też myślicie, że świetny byłby do pokoju dziecięcego???
 hahaha, mam tak samo:-)
a nie do pokoju prawie…30-latki!??!
ale to był spontan… i takie właśnie mam zasłony, w kolorowe kwiatki,
poza tym ten pokój to bardziej  taka powiedzmy „pracownia” więc tu na około kolorów co nie miara:-)
poza tym zrobiło się weselej:-)
wzrok zaraz kieruje się na grzejnik:-)
To tyle o malowaniu.
Miłego dnia życzę:-)
p.s: macie też takie grzejniki…może też je sobie „rozweselicie”??
🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.