Książki, Lifestyle

„Jak żyć długo i zdrowo” Michała Tombaka – o czym jest ta książka?

Cześć:-)

Wspominałam niedawno na moim fp, że zaczęłam czytać interesującą książkę – a konkretnie (jak zresztą widnieje w tytule) chodzi o jedną z pozycji Michała Tombaka: „Jak żyć długo i zdrowo”.

 

Od jakiegoś czasu temat zdrowego odżywiania stał się mi bardziej bliski, po prostu w pewnym momencie musiałam zacząć się tym trochę interesować i tak od czasu do czasu czytam sobie jakieś artykuły, które poruszają temat. Książki Tombaka (mam konkretnie 2) mam od chyba 14 lat. Kupiłam je zachęcona opinią pewnej znajomej z Warszawy, która zaczęła na co dzień stosować niektóre metody, które dawały rewelacyjne efekty jak chodzi o wygląd, o samopoczucie itp. Jednak w tamtym czasie nie porwałam się na lekturę, tylko przewertowałam spis treści i przeczytałam konkretny wybrany rozdział, dzięki któremu myślałam, że znajdę cudowną receptę na szybkie odchudzanie itp. Jak się domyślacie nic z tego nie wyszło, bo miałam kiepskie podejście do sprawy, więc rzuciłam książką w przysłowiowy kąt.

Kilka dni temu przypadkowo książka trafiła w moje ręce i tym razem spojrzałam na nią już innym okiem, mało tego przeczytałam ją w dwa wieczory od deski do deski, nie na żadne wyrywki. Zapytałam na moim  fp czy ktoś z Was miał okazję ją przeczytać, niestety nikt nie podzielił się żadną opinią, za to dostałam kilka informacji priv, czy kiedy ją przeczytam mogłabym napisać o czym konkretnie jest, jakie metody i na co można w znaleźć w książce i czy ogólnie warto poświęcić czas, by ją przeczytać? No więc stąd ten dzisiejszy post.

Zanim powiem o czym jest – to jeszcze kilka słów – ta książka to nie żadna wyrocznią, i wiem, że jest mnóstwo osób, które pewnie do tych tematów i ich autorów (zaraz przypomina mi się nasz polski Jerzy Zięba) podchodzą bardzo sceptycznie, i szybciej popukają się po głowie, niż sięgną po książkę. Ale…myślę, że takie podejście jest do czasu, dopóki ktoś z nas/Was, w naszych/Waszych rodzinach nie pochoruje się na „coś”…mniej lub bardziej groźnego… Generalnie mówi się, że lekarze leczą już skutki chorób, ale te choroby skądś się biorą i aby je wyleczyć trzeba poznać przyczynę:-) Nie twierdzę, że dr Tombak ma racje we wszystkim, ale i nie neguję tego, co pisze, bo jeszcze nie zastosowałam żadnych jego metod, a na jakiś temat warto się wypowiedzieć, kiedy sami coś przetestujemy.

Nasuwa mi się taki szybki, dość prosty przykład: czy jeśli dzisiaj okazałoby się, że np. masz kamienie w wątrobie i za 2 m-ce trafiasz na stół operacyjny, to czy wiedząc, że możesz naturalnymi metodami rozbić te kamienie, czy się zupełnie pozbyć (np. za sprawą picia odpowiednich soków), to czy siedziałabyś bezczynnie ten czas zwijając się z bólu, czy pomyślałabyś: „a co mi szkodzi spróbować?”  Akurat wymyśliłam ten przykład na szybko, bo akurat w książce są metody na oczyszczanie kamieni w wątrobie. Wiem tez, że dopóki jesteśmy zdrowi to nie przejmujemy się niczym, ale…gdy nas dopada choroba wtedy łapiemy się różnych metod. Może niektóre naturalne wcale nie są takie złe?

Dobra, tyle wstępu, więc czego ciekawego można dowiedzieć się z książki Michała Tombaka; „Jak żyć długo i zdrowo”?

Książka ta ma troszkę ponad 200 stron, więc nie nie będę jej tu streszczać, tylko napiszę to, co moim zdaniem jest warte uwagi, a jeśli któres informacje Was bardziej zainteresują to wtedy być może zdecydujecie się na zakup lektury:

Cała książka traktuje o tym, że powinniśmy się odpowiednio odżywiać, i że główną przyczyną wszelkich chorób jest zanieczyszczenie organizmu, właśnie przez nasze złe nawyki żywieniowe.

Zanim jednak o odżywianiu to autor podkreśla, że jedną z przyczyn różnych chorób może być zaniedbanie kręgosłupa, zwyrodniały kręgosłup. Dr Tombak pisze, że przy przemieszczeniu się naszych kręgów (szyjnych, piersiowych czy lędźwiowych) mogą pojawiać się różne dolegliwości. Wymienia ich mnóstwo, ale np. kręgi szyjne odpowiadają za np.wysokie ciśnienie, choroby oczu, alergię, choroby tarczycy, itp), kręgi piersiowe to np. owrzodzenie żołądka i dwunastnicy, choroby wątroby, astma, itp, a lędźwiowe to skurcze w nogach, lumbago, zaparcia, itp. Zaleca, że w pierwszej kolejności warto zająć się kręgosłupem. Może się okazać, że kiedy kręgosłup powróci do normy, to i dolegliwości miną. Zaleca spanie na twardym materacu przez min.14 dni, pierwsze dni może być ból, ale po kilku dniach powinno minąć.

Autor pisze, że stan naszych wewnętrznych organów określa nasz wygląd zewnętrzny. Czyli na naszej twarzy, ciele można powiedzieć, że „wypisany” jest stan zdrowia. Często pojawianie się różnych znamion, plam, wypadanie włosów itp.  może sugerować jakieś kłopoty zdrowotne.  Zanim wskoczymy do apteki po leki może warto spojrzeć na to, czym karmimy nasze ciało.  Jak to mówią: Jesteś tym, co jesz:-)

Zdaniem autora brak nam wewnętrznej higieny ciała, czyli jeśli chciałabym to zobrazoweać:  wrzucamy w siebie pożywienie bez przemyślenia, często na raz, mieszamy wszystko, popijamy, zalewamy płynami, jak do wielkiego wora na śmieci, tylko….nie wiemy, albo zapominamy, że…średnio u dorosłej osoby w jelicie grubym znajduje się od 8 do 15 kg kamieni kałowych.

Co to jest kamień kałowy?

To bryłka, która powstaje z niestrawionego pokarmu. Czyli np. jeśli zjemy na obiad mięso z ziemniakami, to np. na przetrawienie ziemniaka potrzeba ok.godziny,  a na mięso 3 do 7. Czyli różne produkty trawione są w różnym czasie. Organizm masę energii traci na próby strawienia pokarmu z nieodpowiednio dobranych składników, zamiast na czynności życiowe i walkę z chorobami. Kiedy niestrawione resztki pokarmu dostaną się do jelita grubego oddzielają się od strawionego pokarmu zlepiając w bryłkę, zwaną właśnie kamieniem kałowym.

Oczywiście sam obiad to mało, bo z reguły od razu wpada na to deser, zapijamy to kompotem, albo kawą, i jednym słowem organizm jest „wykończony” robotą, której nie jest w stanie w całości wykonać, no więc niestrawionego pokarmu przybywa. Następnie przylepia się do ścianek jelita grubego. Układ wchłaniający jelita grubego dostarcza do ciała toksyny, substancje rakotwórcze, produkty gnicia. A te z kolei rozchodzą się po całym organiźmie i stopniowo osiadają na ściankach naczyń krwionośnych, w stawach itd.

Czyli nie można powiedzieć, że chory jest jeden organ, ale cały organizm. Tylko z czasem któryś z organów jako pierwszy odmówi posłuszeństwa. A „sprawca chorób” może ujawnić się w każdej części. Bo z zanieczyszczonego jelita grubego szkodliwe substancje przedostają się cały czas. Jak pisze autor: „nieruchomy worek z odpadami wypiera z właściwego miejsca organy wewnętrzne, uciska przeponę – główny mięsień oddechowy(…), wypierana jest ze swego miejsca wątroba, podpierane są nerki, zmniejsza się ruchliwość jelita cienkiego(…). Niezliczone są objawy i uszkodzenia organów.

W zdrowym jelicie grubym znajduje się ponad 500 gatunków bakterii, które przetwarzają resztki pokarmu, niszczą bakterie chorobotwórcze, a wytwarzają niezbędne dla organizmu witaminy, enzymy, aminokwasy. Jeśli jelito grube jest zdrowe, to nie straszne są nam choroby, jeśli jednak powstaje „osad”, mikroflora jest naruszona to stan zdrowia robi się zagrożony.

Podobno na Zachodzie słynne jest powiedzenie: „szanuj swoje zdrowie jak swój samochód – troskliwie i czule”. Każdy kto posiada samochód dba o niego z zewnątrz i od wewnątrz. Wlewa się mu najlepsze oleje, paliwo dobrej jakości,

tymczasem…..

kto robi chociaż raz w roku porządek w swoim organizmie? Większość ludzi nie sprząta organizmu całe życie. Czy wyobrażasz sobie, żeby nie myć i nie sprzątać samochodu przez cały rok, albo wlewać olej, inny niż ten dedykowany akurat twojemu pojazdowi? Wątpię.  Dlaczego więc do własnego zdrowia podchodzimy bez takiej odpowiedzialności?

Tak więc cały wstęp książki mówi o nieodpowiednim odżywianiu, często wręcz o objadaniu, o samozatruwaniu organizmu. Zdaniem autora spożywamy zbyt dużo białka zwierzęcego (mięso, wędliny, itp) co powoduje ciągłe gnicie w układzie pokarmowym. Powinniśmy baaaardzo ograniczyć spożywanie mięsa.

 

RUCH

Oczywiście odpowiednie odżywianie to kluczowa sprawa, ale…nie możemy zapomnieć o ruchu! Bo:

Nic tak nie niszczy organizmu, jak długotrwała fizyczna bezczynność (Artstoteles)

Jak wspomina autor: Ruch to „pożywienie” dla Waszych mięśni, organów wewnętrznych, mózgu, „pożywienie”, bez którego organizm słabnie, choruje, starzeje się. W książce możemy znaleźć wiele informacji na temat dobroczynności biegania, chodu, czy chodzenia boso.

Jeden z rozdziałów poświęcony został odpowiedniemu oddychaniu, ponoć też istotna sprawa, „najlepsza droga do zdrowia” jak pisze autor, powinniśmy się nauczyć dobrze oddychać, i brać przykład z malutkich dzieci – one robią to dobrze:-)

WODA i SOKI

 

Następny rozdział traktuje o wodzie – jaką pić? Co pić? czy kawa i herbata są zdrowe czy też nie? Ile można ich wypić? Która herbata najzdrowsza? W tym rozdziale znajdziemy informacje o niezwykłej dobroczynności soków świeżo przyrządzonych.

Wszystkie zdrowe składniki soków są zachowywane przez 4 godziny od chwili sporządzenia soku owocowego i w ciągu 10 godzin – dla soku warzywnego. Dlatego tez naturalny 100% sok, który kupujemy w kartonie zawiera tylko 60% swojej wartości.

Już po 30 minutach po spożyciu soku jest on w 100% przyswojony, podczas gdy do strawienia nawet potraw warzywnych potrzeba godzinę lub więcej. Spożywając soki dajemy organizmowi możliwość przeprowadzenie „remontu – oczyszczania” wszystkich układów i organów.

Autor opisuje wpływ konkretnych soków na nasz organizm, dlaczego warto i co zawierają soki z: buraków,  marchwi, świeżej kapusty, ziemniaków, zielonej papryki, ogórków, szczawiu, koniczyny, szpinaku, dyni, cytryny, pomidorów, i wielu innych.

 

RAFINOWANY POKARM

Niesamowicie zainteresował mnie tez rozdział o szkodliwości rafinowanego pokarmu. Jeden podrozdział opisuje nasz „mleczny nałóg”, czyli spożywanie mleka, czego – zdaniem autora – nie powinniśmy robić. Mleko nie jest nam do szczęścia potrzebne, jest produktem ciężkostrawnym! A co z mlekiem do kawki? Okazuje się, że też lepiej sobie darować. Mało tego nie powinniśmy dawać też mleka naszym dzieciom… Za to jogurty naturalne, kefir i twarogi jak najbardziej powinniśmy spożywać.

 

Kolejny poświęcony jest mące. Autor świetnie pisze: „Mąka czy męka??” Okazuje się, że oczyszczona mąka, a co za tym idzie bułeczki, chlebki + drożdże, ciastka, i inne produkty z białej mąki + do tego wiele innych „ulepszaczy” sprawia, że z mąki robi się prawdziwa męka, i wiele chorób układu pokarmowego, to w wielu przypadkach skutki nadmiernego spożywania tych produktów. Do tego dochodzi nasze uzależnienie od cukru!!

 

No i w końcu trafia się rozdział:

Zasada zdrowia – zdrowe odżywianie!

Autor podaje 23 zasady zdrowego odżywiania, czyli jak łączyć produkty, co jeść, czego nie jeść. Opisuje dlaczego diety nie są skuteczne. Jest wiele na temat otyłości jako chorobie, która bierze się z naszych złych nawyków, bo „przyzwyczajenie to druga natura człowieka”.

Jak jemy – tak żyjemy

Nie choroby są przekazywane dziedzicznie, dziedziczony jest nieprawidłowy tryb życia, który w rezultacie jest przyczyna wielu chorób.

Jak pisze autor: Najlepszy lek, najlepszy szpital nie jest w stanie wyleczyć człowieka od nawyku „zanieczyszczenia” swego organizmu.

Dlatego kupowanie dzieciom słodyczy, lodów, napojów gazowanych, waty cukrowej itp, a często „nagradzając” je tym jest najgorszą rzecza jaką możemy im zafundować. Ponieważ dzieciom te produkty kojarzą się jako coś dobrego, skoro to nagroda. A gdyby spojrzeć na to jak na truciznę? Gdyby pomyśleć, że każda słodycz, drożdżówka to kolejny krok zbliżający do alergii, i zanieczyszczenia organizmu, do późniejszych kłopotów zdrowotnych? Ale ciężko nam to zrobić, bo jak odmówić dziecku skoro sami nie umiemy odmówić sobie? Wiem co piszę, bo sama mam z tym problem.

Skoro nasz organizm jest już od lat zanieczyszczany, to zanim przestawimy się na dobre tory to wypadałoby zrobić generalne sprzątanie. I o tym traktuje przedostatnia część książki. Autor podaje sposoby na całkowite oczyszczanie organizmu – czyli jelita grubego, jelit, wątroby (przy okazji pęcherzyk żółciowy i trzustka), kości, stawów, nerek, limfy i krwi, naczyń. Oczywiście nie da się tego zrobić z dnia na dzień, ale wymaga czasu.

PSYCHIKA

Ostania część to psychika – czyli nasza głowa w tym wszystkim! Nasze nastawienie. Okazuje się, że nie ma znaczenie to, ile mamy lat, bowiem możemy przesunąć wskazówki naszego biologicznego zegara ze starości na młodość. Eliksirem młodości są przede wszystkim nasze pozytywne myśli, emocje i uczucia.

Ostatnie strony książki to „pytania i odpowiedzi” oraz mnóstwo przepisów medycyny ludowej na różne schorzenia, choćby przeziębiania, anginy, choroby układu pokarmowego, cukrzyce, i wiele innych.

 

No i to byłoby na tyle w takim mega dużym skrócie. Nie wiem, czy ten wpis Was zainteresował? Dla mnie ten temat jest ciekawy. Najbliższy okres czyli zbliżające się wielkimi krokami Święta Bożego Narodzenia na pewno utrudniają myśl o oczyszczaniu, czy podjęciu decyzji o rezygnacji z pewnych produktów, ale myślę, że w całym świątecznym ucztowaniu warto przyjrzeć się bardziej temu, co ląduje na naszym talerzu. Może zapali się lampka, że warto zrobić remanent. Za to Nowy Rok często pełen jest wspaniałych postanowień (gorzej z ich realizacją), ale życzę sobie i Wam, abyśmy jednak zadbali o siebie i własne zdrowie, bo nikt za nas tego nie zrobi. Jest to bardzo ciężka walka z pokusami, z namowami innych, z walką ze samym sobą, z nałogiem, ale jak to mówią, wszystko się da, jeśli tylko się chce. Nie chodzi absolutnie o skok na głęboką wodę, bo raczej się nie uda, ale stopniowo warto wypracowywać dobre nawyki, krok po kroku. Zdradzę Wam, że 23.zasada zdrowego odżywiania to: „w niedzielę możesz jeść wszystko”, tak więc gdyby tylko udawało się w tygodniu nie zbaczać z dobrej drogi to byłby sukces:-)

Ostatnie zdanie:

Mieszkanie po remoncie wygląda zupełnie inaczej, wypraną rzecz jest przyjemnie ubrać, polakierowany samochód – cieszy nasze oko, ale wszystkiego tego nie da się porównać do tych odczuć, które się pojawią po pełnym oczyszczaniu organizmu. Zapewniam Państwa, że staniecie się zupełnie innymi ludźmi (M. Tombak)

Pozdrawiam, dajcie znać co o tym sądzicie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.