Kalendarz wizażysty, Wizaż

Autorski „Kalendarz wizażysty” – kulisy powstawania

Cześć:-)

Dzisiaj temat zupełnie inny niż zwykle, chciałabym podzielić się z Wami czymś, o czym Wy – czytelnicy „Rozety” na pewno nie wiecie, bo i skąd? Pisałam jakiś czas temu, że mój urlop macierzyński dobiega końca, że rozważam w głowie różne scenariusze odnośnie dalszej przyszłości i mojej działalności, a chodziło głównie o to, że mam 2 malutkich dzieci pod opieką, więc o powrocie na etat nawet nie ma mowy, więc chciałam spróbować czegoś innego, by móc w jakiś sposób się rozwijać, ale i też przy okazji – co tu dużo mówić – dorzucić co nieco do domowego budżetu.

Chcę wdrożyć w życie tak naprawdę trzy pomysły/ czy projekty, które w pewien sposób przeplatają się między sobą. Jeszcze kilka dni temu stałam przed trudną decyzją, że albo muszę rozpocząć wszystkie te 3 rzeczy naraz(!) z pewnym określonym budżetem, albo nie i wtedy działać powoli, po kolei, w swoim tempie, bez odgórnej kontroli, ale  – co mnie najbardziej boli – i bez kasy przy duszy na start.  Niestety. Długo biłam się z myślami jaką decyzję podjąć, do tego stres, nerwy dawały  mi mocno o sobie znać. Ale tak się nieoczekiwanie złożyło, że pewne okoliczności mogę powiedzieć, że wybawiły mnie z opresji (dziękuję Elu) co do mojej decyzji, nie tyle wybawiły, co ale po prostu podjęły ją poniekąd za mnie, co sprawiło, że została mi opcja druga, czyli na spokojnie, bez presji. Co prawda każdy mój wybór miał swoje plusy i minusy. Ale mimo to, odetchnęłam z ulgą i poczułam się jakby mi ktoś ściągnął wielki ciężar z pleców. Stwierdziłam, że nie jestem w stanie udźwignąć (psychicznie) wszystkiego na raz, a jeśli nawet to myśl o tym, czy dam radę to utrzymać przez określony czas mnie totalnie powstrzymywała.

No więc dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o jednym z moich pomysłów, który spośród tych trzech jest dla mnie aktualnie priorytetem i lada chwila ujrzy światło dzienne. Przypuszczam, że Was – stałych czytelników Rozety – ten temat raczej średnio zainteresuje, ale z racji tego, że podjęłam już pewne działania, dostaję wiele różnych pytań od osób (z innych grup FB), które wiedzą nad czym pracuję, dlatego chciałabym odpowiedzieć na te pytania, przybliżyć temat „od kuchni”, ponieważ są kwestie, z których my jako klienci, konsumenci nie zdajemy sobie sprawy, a znając kulisy możemy spojrzeć na temat trochę innym okiem, no i cóż…gdzie mogłabym się tym podzielić, jak nie na blogu? To jedyne moje miejsce, w którym mogę szerzej o tym napisać. A kto wie, może komuś z Was takie informacje także się przydadzą.

No więc nie przedłużając – jestem na etapie projektowania mojego autorskiego „Kalendarza dla wizażystów” na rok 2018, który już za niedługo mam nadzieję trafi do sprzedaży.

 

kalendarz wizażysty

 

Ale po kolei…

Skąd pomysł?

Otóż jak wiecie moją pasją jest wizaż, póki co jest to zajęcie hobbystyczne, bo wciąż szkolę się w tym kierunku, ale staram się zgłębiać temat w miarę możliwości i wszelkie nowinki, nowości z tym związane nie są mi obojętne. Jakoś 1,5 roku temu, czy nawet dłużej trafiłam na FB na informację, że jakaś osoba X jest na etapie projektowania Kalendarza właśnie dla wizażystów, więc jeśli jestem zainteresowana to mogę zapisać się na taką listę oczekujących. No i zapisałam się. Ale po roku, czy nawet dłużej okazało się, że słuch o kalendarzu i o projektancie zaginął. W międzyczasie będąc członkiem grup na FB związanych z wizażem obserwowałam, że dyskusja na temat kalendarzy/terminarzy zawsze odżywała wraz ze zbliżającym się Nowym Rokiem, i dotyczyła głównie tego, że takiego kalendarza stricte pod wizażystów po prostu nie ma, a obecne kalendarze na rynku (których wiele) nie spełniają oczekiwań. No więc pomyślałam w tym roku, że właściwie to jestem w stanie taki kalendarz zaprojektować.

 

Czy ja się na tym znam? 

Co prawda nie jestem grafikiem, drukarni też nie posiadam, ani nie jestem wizażystką, której grafik pęka w szwach i która takiego kalendarza potrzebuje od zaraz:-) ale sądzę, że w dużej mierze wiem czego wizażyści potrzebują i taki kalendarz, skrojony na miarę jestem w stanie zaprojektować. Ponadto wszelkie planowanie jest mi bardzo bliskie, ponieważ nie raz się przekonałam, że zapisane = zrobione (przynajmniej w moim przypadku), więc co jakiś czas drukuję sobie plannery, itd. Jestem artystyczną duszą, więc to nie jest też tak, że porywam się z motyką na księżyc nie mając o tym bladego pojęcia, bo uwierzcie – nie odważyłabym się. Ale są osoby, które wydały książki (nie będąc pisarzami), czy plannery, nie będąc fachowcami od organizacji czasu. Ale podglądam tych, którym to się udało i staram się wszelkie wskazówki wdrażać u siebie, co prawda wszytko jest dla mnie totalną nowością, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz, za drugim pewnie pójdzie łatwiej:-) Niemniej jednak sądzę, że nie ma kogoś takiego jak „fachowiec” od Kalendarza, i nawet to, że ktoś pracuje w branży kosmetycznej nie robi go „specjalistą” w takim zadaniu. Bo można wiedzieć jakie są oczekiwania grupy, co powinno znaleźć się w takim produkcie, ale….przelać to na papier/a potem na komputer to osobna kwestia. Ale współpracuję z profesjonalnym grafikiem, a dokładnie Panią graficzką (której w tym miejscu dziękuję za przesłanie wstępnej wizualizacji) i wspólnie damy z siebie wszystko, by ostateczny finał był zadowalający:-)

 

Czy znam oczekiwania grupy, do której kieruję swój produkt?

Oczywiście gdybym miała projektować taki kalendarz tylko dla siebie to nie byłoby stresu, zrobiłabym po prostu wedle własnego „widzi mi się”. Ale skoro postanowiłam zrobić ten kalendarz dla konkretnej grupy to zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że niekoniecznie to, co mnie wydaje się słuszne takie musi być. A jaki jest najlepszy sposób, by dowiedzieć się, czego potrzebują nasi (przyszli) klienci? Otóż trzeba ich o to po prostu zapytać!

Ankiety – szybki sposób na uzyskanie odpowiedzi

Zrobiłam kilka podejść:-) Założenie było takie, by zapytać wizażystki/wizażystów, którzy zajmują się tym na co dzień, czyli nie takich hobbistów jak ja, którzy malują 'od święta’, ale pracują w zawodzie codziennie, przy różnego rodzaju sesjach, w weekendy przy ślubach, przeprowadzają szkolenia itd. bo to głównie takim osobom kalendarz byłby najbardziej potrzebny. I obserwując już jakiś czas grupę FB wysłałam wiadomość do (wybranych) ok. 15 takich osób. Odzew był marny. Tak naprawdę odpowiedzi na moje pytania odesłały mi 2 osoby (które w tej grupie wizażystów są Wam myślę bardzo dobrze znane), i które wyraziły chęć doradztwa jeśli miałabym jakieś pytania.

Pomyślałam, że właściwie cóż…dla wielu wizażystów jestem pewnie kolejną „zapaloną” osobą z pomysłem na kalendarz, który pewnie i tak nie dojdzie do finalizacji, więc szkoda tracić czas na wypełnianie ankiet – tak to sobie usprawiedliwiłam. Bo faktycznie jeśli prześledzicie FB to już były na pewno dwa podejścia. Wystarczy wpisać frazę „Kalendarz wizażysty”, „Profesjonalny kalendarz wizażysty”, a znajdziecie informację o osobach, które prosiły „zapisz się, wypełnij, odpowiedz…itd.”, a potem efektów nie było, więc niektóre osoby mogły się zrazić.

Ale ja się nie poddałam. Któregoś wieczoru nie zastanawiając się długo po prostu wymyśliłam krótką ankietę, którą dzięki uprzejmości administratorów tychże 2óch grup FB tj. „Świat pędzli – wizażystki/makijażystki” oraz „Wizażystki, makijażystki, charakteryzatorki, kosmetyki do makijażu” – opublikowałam. I o dziwo znaleźli się chętni, którzy je wypełnili. Oczywiście biorąc pod uwagę liczebność tych grup to liczyłam na dużo większy odzew, jednak ucieszyło mnie, że jednak ktoś być może daje mi szansę mając nadzieję, że jednak coś z tego wyjdzie.

Ankieta była dość ogólnikowa, zawierała takie podstawowe założenia. Okazało się, że ile osób tyle pomysłów i oczekiwań. Początkowo trochę mnie to zestresowało, ale szybko zdałam też sobie sprawę z tego, że bez względu na to jaki będzie produkt finalny, zawsze znajdą się osoby, których oczekiwań on nie spełni,  bo tacy jesteśmy – każdy z nas ma inny gust, różne oczekiwania, itd. dlatego w pełni to rozumiem. Ponadto my jako klienci lubimy mieć wybór, więc na szczęście w tym roku pojawiły się już takie dwa produkty, więc mam nadzieję, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Potem jeszcze wysłałam  kolejną ankietę, ale wysłałam ją już bezpośrednio do osób, które zostawiły mi swojego maila, gdyż nie chciałam narzucać się po raz kolejny w grupach. Znalazły się też osoby, które same tak od siebie chciały coś doradzić, więc i takie się ze mną skontaktowały. Ale o tych osobach wspomnę na pewno przy innej okazji.

 

Oczekiwania jedno – rzeczywistość drugie…czyli kulisy powstawania „Kalendarza dla wizażystów”

Kulisy…dość istotna kwestia, którą chciałabym przybliżyć. Zanim udałam się do drukarni to najpierw chciałam poznać oczekiwania grupy względem kalendarza, aby wiedzieć o co pytać w drukarni, czy są takie możliwości, rozwiązania, których oczekuje ta grupa. A „życzeń” było mnóstwo… Ile osób, tyle różnych pomysłów co do formatu, okładki, zapięcia (spirala/klejony/szyty), rozkładu dni. Okładka i rozkład stron były kwestiami najbardziej spornymi. Jedni chcieli okładkę glamour, inni klasyczną, a jeszcze inna grupa bardziej szaloną i kolorową, pisząc „w końcu jesteśmy artystami”, a najlepiej, aby przy zakupie można było sobie wybrać. Rozkład dni w tygodniu do niedawna nie dawał mi spokoju, niektóre życzenia nawzajem się wykluczały, jeśli każdy dzień na osobnej stronie to nie będzie to kalendarz cieniutki i leciutki, jeśli ma być przejrzysty, funkcjonalny, to nie będzie miniaturką do torebki:-) I pomyślałam OK:-) Zrobię kalendarz w 2 wersjach jak chodzi o okładkę i  przy zakupie będzie można wybrać sobie format czy A5 czy B5. Zadzwoniłam to tu to tam….

 

Czar prysł!

Rozmowa z drukarnią można powiedzieć zaczyna się od 500 sztuk. To nie znaczy, że nie wydrukują mi 200, ale koszty wtedy są okropne! Więc od 500 to tak już lżej…choć i tak nie mało.

2 okładki? Można, owszem:-) ale najlepiej byłoby wydrukować wtedy sztuk 1000, bo każda okładka to nowy projekt! „1000??? Jak ja nie wiem, czy znajdę te 500, czy nawet 300…??” pomyślałam!

Spirala czy klejony? Okazuje się, że w moim przypadku spirala przy tej samej liczbie stron droższa o ponad 10 tys. zł – akurat na moje szczęście, bo wolałam drugą opcję:-)

 

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o…pieniądze.

Dokładnie. Jeśli ktoś ma dużą firmę, albo nawet małą, ale posiada bazę stałych klientów, wiernych od lat to może sobie pozwolić na więcej rozwiązań, mam na myśli np. znane sklepy, które funkcjonują już dłuższy czas, ale ja – zwykły szaraczek, którego tak naprawdę nikt nie zna – podejmuję ryzyko, bo nie mam żadnej pewności, czy mój kalendarz spodoba się na tyle, by zechciało kupić go te min.500 osób??

Nic tylko wziąć głęboki wdech i na spokojnie rozważyć to tak, by było dobrze, bym jakimś cudem nie „popłynęła”, przecież się już nie wycofam skoro poszła fama na FB, że projektuję kalendarz. Przypuszczam, że właśnie to zderzenie się oczekiwań z rzeczywistością sprawiały nie raz, że ktoś porywał się z pomysłem, by stworzyć taki kalendarz (to, co wspomnianałam wcześniej – „Kalendarze wizażystów” na FB), ale jednak ambitny plan kończył się równo z wizytą w drukarni. Bo zaprojektować to jedno, ale znaleźć odbiorców to drugie. Nie wycofałam się jednak. Projekt w toku, do końca miesiąca będzie gotowy do druku. Ale nerwy, stres towarzyszy mi na co dzień…kiedy myślę o finalizacji… 🙂

 

Jak wygląda „Kalendarz wizażysty 2018” mojego autorstwa?

(na kolor środka troszkę przymknijcie oko, jest do zmiany, ale publikując post nie było czasu już na zmiany)

 

Okładka: tak jak wspomniałam okładka to sporny temat. Prezentuję wersję prototypową, na takiej jakiś czas temu stanęło i być może delikatnej zmianie ulegnie czcionka, ale tak byłam „wykończona” tą okładką, że zostawiłyśmy to póki co na boku, a zajęłyśmy się wraz z moją panią graficzką projektem „środka”, do okładki wrócę na końcu znowu. Ale od razu dodam, że wybór okładki przyprawiał mnie nie raz o ból brzucha… ale jakiś czas temu odetchnęłam po prostu z ulgą, kiedy okazało się, że sminko.pl wypuściło 2 terminarze jeden właśnie glamour, a drugi kolorowy, bardziej szalony…bowiem Ci, którzy oczekiwali takiego rozwiązania na szczęście nie będą zawiedzeni:-) Inny kalendarz oferuje visageshop.pl, tam z kolei możecie dostać elegancki kalendarz na spirali. To kalendarz, który z każdym miesiącem możecie sobie „uszczuplić” po prostu wyjmując poszczególne kartki, ponieważ daje taką możliwość. A na rok następny możecie już dokupić tylko sam środek, co na pewno będzie korzystne finansowo.

Nasze produkty różnią się między sobą (na szczęście), okładką, wykończeniem, rozpiską godzinową, i wieloma różnymi bajerami, no i sminko.pl oferuje terminarze, visage shop i ja – kalendarze. itp. Dlatego każdy z Państwa może zdecydować, który najbardziej Wam odpowiada. Są osoby, które preferują terminarze, bo wolą wpisywać sobie daty itp. ale są i takie, którym bardziej odpowiada wersja jednak zwykłego kalendarza.

Jeśli chodzi o mnie, to mam taką przypadłość (na szczęście okazuje się, że nie tylko ja…), że uwielbiam nowe okładki, i wyobraźcie sobie, że jestem w stanie kupić kilka zeszytów, notesów, kalendarzy, tylko dlatego, że okładka bardzo mi się spodobała. Kiedyś robiąc porządki w jednej z szafek znalazłam chyba z 5 zeszytów (czyściuteńkich, niezapisanych, właśnie kupionych…ot tak..), to samo z moim Kalendarzem w tym roku okładka taka, a na rok następny – o ile ten zakończy się pozytywnie – będzie oczywiście nowa.

Dodam jeszcze, choć nie powinnam może o tym pisać, ale jednak jakoś cały czas mam to w głowie, że oczekiwania wizażystów bardzo się różnią. Są osoby, którym grafik pęka w szwach jak chodzi o pracę i takie osoby często mówiły mi: „Ewa – nie interesuje mnie jaka okładka, czy będą na niej pieski, czy kotki, ma być to kalendarz funkcjonalny i przejrzysty, ważny jest środek, abym mogła zanotować to, czego potrzebuję”, ale znalazły się osoby, które po prostu napisały: „Kupię kalendarz jak będzie ładna okładka” (hihi), dlatego w tym temacie po prostu wyluzowałam nieco.

 

Co jeszcze znajdzie się w „Kalendarzu wizażysty”?

Nie zdradzę wszystkiego, ale póki co tyle ile mogę, takie podstawowe rzeczy. Jest to mój autorski kalendarz, każda ze stron jest szczegółowo przemyślana, nie ma przypadków. Jedno wynika z drugiego, także mam nadzieję, że znajda się osoby, którym także przypadnie do gustu.

Wygląd:

Klejony, okładka twarda,

zapinany na gumkę,

2 wstążeczki w środku (zakładki),

dodatkowa kieszonka na wizytówki/notatki

Format: 235 x 165 (troszkę większy niż zeszyt)

Rozkład dni: piątek/sobota/niedziela na osobnych stronach, a pozostałe dni po 2 na jednej: (pon/wt) i (śr/czw). Daje to ponad 340 stron, czyli i tak nie mało, chcąc mieć każdy dzień na osobnej stronie, wyszłoby stron ok. 5o0…czyli po prostu za dużo:-) ale format jest na tyle przystępny, że sądzę, że spokojnie tyle miejsca wystarczy.

Godziny: od 5 – 20. Nie wiem jak u Was, ale nie raz zdarzyło mi się malować kogoś o 6.00, wiem, że niektórzy startują z pracą już od 5.00, dlatego chcąc oszczędzić kreślenia, dopisywania, godz zaczynają się właśnie od 5.00:-)

Lista kontaktów: często zdarza mi się, że koleżanka, Panna Młoda pyta czy mogłabym polecić jej fajną fryzjerkę czy stylistkę rzęs, więc pomyślałam, że można mieć takie miejsce w kalendarzu, nie chodzi o to, by wpisać namiary na wszystkie fryzjerki z okolicy, ale ze 2 sprawdzone. Bywa, że my nie damy rady kogoś pomalować w danym terminie, to wtedy można mieć pod ręką telefon do koleżanki |po fachu”.

Ciekawostki kosmetyczne – często podczytując grupę na FB, oglądając filmiki na yt, czy rozmawiając z kol słyszymy o nowych kosmetykach, których nie miałyśmy okazji przetestować, więc jest to miejsce, by o nich nie zapomnieć i sobie zapisać.

 

Najważniejsze w danym ROKU (plany, cele, zadania, spotkania, notatki)

Najważniejsze w danym MIESIĄCU (plany, cele, zadania, wydarzenia, notatki, spotkania, tel., zakupy, itp)

Lista zakupów

Miejsce na zapisy na rok 2019

Podsumowania: każdego miesiąca, ale i podsumowanie całego roku, jak chodzi o wydatki, klientki, koszty, itp. Warto takie rzeczy notować, by wiedzieć, czy nasz makijażowy biznes

stoi czy się rozwija z każdym rokiem. Daje nam to wtedy sygnał co poprawić, czy słabo się reklamowałyśmy, czy warto zainwestować w coś innego: typu sprzęt, kosmetyki, itp.

Media społecznościowe

Lista drogerii internetowych  – drogerii, perfumerii, ale także innych miejsc, gdzie możemy zakupić kosmetyki do makijażu, ale i różne akcesoria kosmetyczne (pędzle, kufry, itp)

Będzie notka dot. ważnych ’makijażowych’ wydarzeń w Polsce, na których warto być

Nie zabraknie miejsca na notatki

no i pewnie o czymś zapomniałam, ale to przy następnej okazji dopiszę. Przewidziałam jeszcze fajny dodatek, ale póki co nie będę zdradzać.

 

Dlaczego sprzedaż dopiero w terminie wrzesień-październik?

Drodzy Państwo nie mam żadnych tajemnic, więc nic tu nie będę specjalnie wymyślać, tylko powiem otwarcie, że do sierpnia przebywam na urlopie macierzyńskim. Jeszcze nie cały tydzień temu stałam przed tymi trudnymi decyzjami, które również wpływały mocno na finalny termin, ale decyzja zapadła taka, która jednak przyspieszy finał. Chcąc ruszyć z kalendarzem muszę oczywiście otworzyć DG, no i zadbać o wiele(!!) innych kwestii (technicznych, prawnych, itp) związanych ze sprzedażą, z którymi nigdy nie miałam do czynienia. Także ostatnie miesiące to dla mnie wiele nowości, nauki, edukacji, nie rzadko okupionych nerwami, stresem, ale i pełnych podekscytowania, kiedy widzę efekty. Więc wszystkie te działania wymagają czasu, ale mam nadzieję, że wrzesień będzie tym czasem, kiedy sprzedaż ruszy. Oczywiście gdyby Kalendarz spodobał się na tyle, że w przyszłym roku mogłabym ulepszyć produkt (otrzymując od Państwa informację zwrotną) i wznowić sprzedaż, wtedy mogłaby ruszyć już w okresie choćby czerwca, ale dzisiaj za wcześnie, by o tym pisać. W każdym razie w tym roku nie mogłam tego nijak „przeskoczyć”, stąd ten termin jesienny…

 

Na dzień dzisiejszy tyle mogę Państwu zdradzić. I cóż – mam do Państwa ogromną prośbę – do wszystkich tych osób, które są zainteresowane tym Kalendarzem: Jeśli spodobał się Państwu na tyle, że jest szansa, że skusicie się za jego zakup to bardzo proszę o zapisanie się na poniższy newsletter (z którego wdrożeniem też ostatnio „walczyłam”). Da mi to wstępną wiadomość na co mogę się nastawiać, czy będę mieć tą minimalną ilość osób, wiąże się to z ceną finalną, oraz z kilkoma innymi kwestiami. Dzięki temu wyślę Wam bieżące informacje, a z newslettera będziecie się mogli później w każdej chwili wypisać. Ale w tym momencie ta informacja jest dla mnie mega ważna, dlatego jeśli możecie – jesteście w jakimś stopniu  zainteresowani to bardzo proszę o zapis:-)

Jest takie powiedzenie: „Jeśli jedna osoba coś potrafi, to każdy może się tego nauczyć”, więc głęboko w to wierzę, uczę się i mam nadzieję, że już niedługo pojawi się strona, na której „Kalendarz wizażysty” będzie dla Państwa dostępny:-) Co prawda działam z dwójką maluszków u boku, ale dajemy radę, i mam nadzieję, że efekt finalny będzie zadowalający. Oczywiście jak macie jakieś pytania itp. to możecie śmiało pisać, postaram się na nie odpowiedzieć:-)

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,

Ewa Stopka

 

7 thoughts on “Autorski „Kalendarz wizażysty” – kulisy powstawania

  1. Bardzo fajny pomysł z kalendarzem. Zapisałam się i trzymam kciuki!! choć fakt okładka mogłaby być ciekawsza, ale to drobiazg 🙂
    Ale kochana na miłość boską skróć trochę opis! oszczędź nasz czas 🙂 (za dużo szczegółów, zbyt małostkowo).

    1. Pani Iwonko, dziękuję za zapis. Taka moja wada niestety. Jak o czymś opowiadam to mam tak samo. Alem wie Pani, kto będzie chciał, kogo będzie to interesować to przeczyta sobie całość choćby przy kawce rano…a kto nie będzie miał ochoty to i tak przewertuje stronę z góry na dół żeby zobaczyć „obrazki”:-) Ja po prostu chciałam, aby osoby, które być może zdecydują się na zakup kalendarza wiedziały kto się za nim kryje (sama lubię takie rzeczy wiedzieć) , jakie kroki podjęłam, aby jego ostateczny wygląd był taki a nie inny, że to nie jest produkt zrobiony na szybko i byle jak, ale przemyślany i od serca:-)

    1. Pani Klaudio ciężko mi dzisiaj dokładnie odpowiedzieć, przypuszczam, że w granicach 80-90zł. Wszystko zależy od tego na jaką ilość wydruku się zdecyduję.

Skomentuj Kalendarz wizażysty 2018 - co zawiera? - rozeta by Ewa Stopka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.