Lifestyle

Z brunetki na blondynkę….czyli ja i moja….metamorfoza :-D

Dzień dobry:-)
Tak jak Wam wczoraj pisałam dzisiaj „bohaterem” (a właściwie bohaterką) postu będę ja, haha:)
To tak jeszcze…w temacie makijażowo-fryzurowym…
choć będzie bardziej o fryzurze:-)
o upodobaniach i o tym jak z brunetki stałam się blondynką…
więc jak taki temat Cię drażni, a ja…lubię się czasem rozpisywać….to proponuję nie czytać dalej:-)
***
Jak chodzi o makijaż…to ja jestem raczej z tych, które bez podkładu z domu nie wychodzą!! niestety!
cóż…nie każdy urodził się z piękna cerą:-) więc jak są do tego „środki” to trzeba ich użyć:-)
na szybki wypad do sklepu bez innych kosmetyków mogę się ewentualnie obejść, ale podkład, no i bronzer albo coś innego do konturowania twarzy no raczej musi być:-) …
No więc nie tak dawno miałam okazję być na fajnym weselu
i również udałam się do p.Marii (którą znacie prawie z większości postów makijażowych)
aby zrobić „coś” z włosami 😀 z racji tego, że pierwszego dnia miałam włosy upięte w kok, to w drugi miały być rozpuszczone…tak też było!
Efekty…poniżej:
Dodam tylko, że mam włosy proste jak drut! Nie ubolewam wcale z tego powodu. 
Często jest tak, że jak ktoś ma kręcone to chce mieć proste, kto proste ten marzy o kręconych…itd.
Któregoś razu znajoma na jedno wesele zakręciła mi włosy właściwie od samej góry…
było to coś innego!! zawsze proste, a tu nagle taka zmiana! ale ja czułam się strasznie! 
trochę jak taki…nie przymierzając…baran?? 
I to nie jest tak, żeby loki mi się nie podobały…
bo mam wiele koleżanek, które mają fajne loczki, i wyglądają świetnie!!! ale ja się nie widzę…
dlatego…Pani Maria wymodelowała fryzurę tak jak widać na zdjęciu, loki nie od góry, 
a lekki skręt samych końcówek, i taki efekt jak dla mnie – bardzo bardzo zadowalający:-)
co prawda padał deszcz…więc w trakcie wesela jak wyszłam kilka razy na zewnątrz do samochodu…
to fryz trochę podupadł…ale i tak było ok.
Makijaż??
też nikogo nie zaskoczy…bo zupełnie inaczej jest jak ktoś na co dzień raczej się nie maluje, a tu nagle na jakąś imprezę wyskakuje np. z jakimś smoky eye…
ale ja się maluję…więc dla mnie nic spektakularnego:-D
ale tak jak Wam pisałam jeszcze Was ponudzę  o tych włosach:-D
bo w ostatnim roku…to dość częsty temat!
dlaczego??? 
otóż dla tych co mnie nie znają….
ja ZAWSZE byłam przeciwnikiem farbowania włosów, uwierzycie?? 
wzięło się to chyba stąd, że będąc w zespole góralskim (od dziecka) miałam długie włosy, potem je obcięłam (w III gimn.) i zrobiono mi z nich „warkocz”, który mama dopinała mi na każdy występ. 
A że te włosy (ten warkocz) były prawdziwe, moje…to nigdy nie chciałam ich zafarbować, że szkoda, że się zniszczą,  i takie tam…dziwne miałam, ogólnie wydawało mi się, że jak się zafarbuję to co sobie dopnę, jakieś sztuczne?? takie głupie myślenie…  
potem nie wiem co się stało, ale mi się odmieniło! na studiach nie miałam czasu odwiedzać fryzjera…Zapuściłam znowu długie włosy, takie poniżej ramion…i co??
Któregoś pięknego razu – nie dość, że postanowiłam je znowu (!!) obciąć, to stwierdziłam, że może dodam im trochę głębi koloru i przyciemnię! Było to bodajże na III roku studiów! Nawet nie wiecie jaką radość miała pani fryzjer…która nie pamiętała, kiedy ostatni raz farbowała takie naturalne bez żadnych przejść włosy???? i od tego czasu regularnie mama farbowała mi włosy na ciemno…taka jakaś najpierw ciemna czekoladka, potem mix z sayossa…itp.itd.
aż pewnego dnia…znowu nie mając czasu pomyśleć o fryzurze, zostawiając to na ostatnią chwilę…dzień przed świętami – pojechałam do pobliskiego sklepu (żadna tam drogeria, nie było czasu, raczej wiejski spożywczo-przemysłowy, w którym jest „wszystko”) i zakupiłam na szybko farbę „ciemny brąz”, ale nikt mi nie powiedział, a ja nie miałam zielonego pojęcia…że ciemny brąz „łapie” na czarno!! No i od tego momentu miałam naprawdę ciemne włosy, aż za ciemne. Także jakbyście zobaczyli zdjęcia ze ślubu choćby, to brunetka na całego:-)
No i wyobraźcie sobie…jak tak większość życia ma się ciemne włosy…
wszyscy są do tego przyzwyczajeni, znajomi, rodzina, itd….
aż tu nagle (za namową męża…) robicie się na blond:-D 
to jest dla wszystkich szok!! nawet wielki szok:-)
hahaha:-) zaś może nie aż taki szok;-) 
i dobrze, by było, gdyby taki blond otrzymało się za pierwszym razem – ale gdzie tam…
kilka razy byłam u różnych fryzjerów… dopiero stopniowo dochodziłam do tego koloru..
więc był czas, że włosy miały b.nieciekawą barwę…bardziej rude niż blond, jak góra jasna to dół ciemny…
Któregoś razu wpadam do sklepu, w którym rozpoczęła pracę moja znajoma z rodziny. Nie widziałyśmy się dobre pół roku!! jak nie więcej – i zgadnijcie jakimi słowami mnie powitała:-)??
pomyślicie: cześć Ewa…. co u Ciebie słychać…? jak zdrowie…??
Nie…:-)))
CO TY MASZ NA GŁOWIE????  – usłyszałam:-D
byłam o krok…od tego, by znów stać się brunetką:-) hahaha:-D
Powiem tylko tyle, że patrząc na to zdjęcie poniżej…samej ciężko mi czasem uwierzyć, 
że to moje włosy:-)
ale jak to powiadają: „kobieta zmienną jest” 🙂
dlatego dziś jest blond, za jakiś czas…może znowu będzie co innego:-)
czasem jak człowiek wchodzi w różne, nowe etapy życia, to i różne pomysły przychodzą mu do głowy:-D
Co do moich włosów – zdania są podzielone i to bardzo:-) 
kto znał mnie z ciemnymi – ciężko mu się przyzwyczaić, 
kto poznał mnie w jasnych – nie wyobraża mnie sobie w ciemnych….
Mama moja ma jasne włosy, więc niektórzy mi mówią, że zrobiłam się „na mamuśkę”.
Póki co trwamy w blondzie:-)
a co będzie później, to się jeszcze okaże…
To Was ponudziłam. 
Miłego dzionka życzę.
Następny post o szyciu!! ;-D
Pozdrawiam!!!! 
Ewka

2 thoughts on “Z brunetki na blondynkę….czyli ja i moja….metamorfoza :-D

Skomentuj Equalize Entropy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.