Lifestyle

W „Bosco” było bosko:-) czyli kilka słów o walentynkach:-)

 Witam Was:-))
Chciałam się z
dzisiaj z Wami podzielić tym, co robiłam w walentynki….
I ogólnie napisać co
nieco na ten „gorący” temat:-)
Wiadomo, każdy spędza
je na swój sposób, z większa ekipą…na
imprezie…domowo…w parach…w kinie…kto gdzie woli i na co ma ochotę! oby
nie samotnie…bo niby to takie
święto, którego nie każdy lubi, niektórzy sądzą, że tandetne, komercyjne, wszędzie
serca, serduszka… poduszeczki, ogólnie na witrynach, w sklepach…jedna
wielka czerwona łuna:-D mimo to samotnie to nie za fajnie… bo jednak zawsze w
głowie jest ta myśl, że większość spędza ten dzień/wieczór…z kimś
bliskim…dlatego ja też nie uwielbiałam dawniej tego święta. Kiedy nie miałam
swojej drugiej połówki zgadywałam się z koleżankami -singielkami:-) i
obalałyśmy jakieś wino…(lub itp%%)  i potem plan układał się sam…
Jednak później tak się
złożyło, że mój kochany W. oświadczył mi się właśnie w walentynki, no i cóż??Jak teraz mam nie
lubić tego dnia, skoro przywołuje takie miłe wspomnienia, i mamy sobie wtedy taką naszą małą rocznicę?
Fakt faktem…to
święto zakochanych, święto miłości – więc też uważam, że takie uczucia winno
się celebrować raczej na co dzień…a nie tylko od święta!! Pączków przecież też
nie jemy tylko w tłusty czwartek?? Czy nie tak? Czasem liczą się
takie małe gesty, drobiażdżki…niespodzianki….wielki lizak w
kształcie serca? Liścik miłosny… Rameczka ze zdjęciem, czy tradycyjny
misiek…Małe, a sprawiają przyjemność i wywołują uśmiech na twarzy! Powiem Wam, że lubię
dostawać kwiaty:-) Więc mnie cieszy jak
je dostaję:-)
 Ale kilka dni temu
pijąc kawę z Mężem słuchaliśmy radia… A tam leciała reklama…w stylu:
„Już za kilka dni
walentynki!! Masz już prezent dla swojej połówki? Przyjdź do nas, mamy
najlepsze tablety, iPody…” …i tam jeszcze parę
przykładów… Dla mnie przegięcie!
Nawet nie komentuję.
Ale…wracając do
ostatnich walentynek… Więc wybraliśmy się
małą na kolację:-) Szczerze
powiedziawszy…to zrobiliśmy się ostatnio strasznymi domatorami… Nic tylko siedzimy w domu….Więc akurat walentynki to okazja, żeby gdzieś
wyjść… Też nie do końca
gdzieś… bo prawie zawsze jak już idziemy to zazwyczaj krążymy między dwoma lokalami –
poważnie! Albo wybór pada na Trattorię (najczęściej) albo Adamo!
Tym razem to ja zabrałam
Męża w inne miejsce. Tam, gdzie nas
jeszcze nie było… Mianowicie poszliśmy sobie do „BOSCO”. I było tam naprawdę
ciepło… przyjemnie….no bosko:-)
Jest to lokal
położony na przeciwko kościoła Św. Krzyża w Z-nem. Minusem jest brak
jakiegoś konkretnego parkingu…więc trzeba się wbić gdzieś koło Carrefour’a,
albo stanąć gdzieś tam z boku…w pobliżu.
Lokal niewielki.
Najfajniej jest tam chyba wieczorowa porą. Ściany pomalowane w
liście..; okiennice, obrazki dopasowane fajnie do wnętrza.. Jeszcze teraz zimowo,
to lampeczki, choineczka… No całkiem nastrojowo. No i właściwie 2
panie, jak chodzi o personel. Zwyczajne, bez jakichś służbowych ubiorów, jak to
bywa w lokalach gastronomicznych. Zwykły strój, ale co
najważniejsze – bardzo sympatyczne, miłe.

ta fot. pochodzi z FB z profilu: Pizzerii Bosco 

Wygląd wyglądem…a
jedzenie?? No cóż…pizzeria –
ale pizza nam się dawno przejadła… (choć tam też ponoć niezła) Więc my skusiliśmy
się na 2 sałatki z kurczakiem (ja sałatki uwielbiam!) No i co? byliśmy mile
zaskoczeni! Smakowały wyśmienicie:-D
Minus – cena, jak na
sałatkę mogłaby być niższa, ale fakt, że była
super, przyćmił ją trochę 😀 Ale pokażę Wam
ulotkę, i cenowo całkiem nieźle, zależy co…
może sałatki trochę
kosztują… ale np. pizza niedroga…

Na ulotkach nie ma, ale w ofercie są też zapiekanki, chyba z 20 rodzajów…
w cenie 8 zł (podstawowa) + w zależności od dodatków… max do 13 zł. 
No i co… Wydaje mi się, że lokal ten to kolejna fajna alternatywa.. co do tego gdzie się wybrać. Nie jest bardzo
tłoczno, więc fajnie wyskoczyć na spotkanie z koleżanką, czy znajomymi…  I
posiedzieć w takim domowo-kameralnym miejscu:-)
Jak tam byliście to
dajcie znać w komentarzach jakie są Wasze wrażenia? Czy pizza
rzeczywiście dobra? No i jak Wam się
podobało? Jak nie byliście – to zajrzyjcie kiedyś, ciekawa jestem Waszej opinii…
 ****

Trochę etnologii…
Co do
Walentynek…jeszcze kilka słów
Kiedy powinno się tak naprawdę świętować? 
14.luty – a może 21.czerwca?
Kiedy byłam na
studiach, to debatując na temat różnych wierzeń, zwyczajów, itd, doszliśmy do
wniosku, że w Polsce walentynki powinniśmy obchodzić właściwie nie 14 lutego, a
w czerwcu. Dlaczego? Otóż w tym właśnie
miesiącu była sobie taka noc (najkrótsza w roku) z 21 na 22 czerwca zwana Nocą
Kupały
, poświęcona płodności, radości i miłości🙂 Było to też święto wody,
ognia, i księżyca. To słowiańskie,
pogańskie święto związane z letnim przesileniem słońca. Noc Kupały zwana jest
też nocą kupalną, kupalnocką, kupałą, sobótką lub sobótkami;
ALE…
Co najciekawsze…. to nie była
taka zwykła noc…
Była również nocą łączenia się w pary. Niegdyś
kojarzenie małżeństw należało do głowy rodu oraz starszyzny rodu i
wynajmowanych przezeń zawodowych swatów. Ale dla dziewcząt, które nie były
jeszcze nikomu narzeczone i pragnęły uniknąć zwyczajowej formy dobierania
partnerów, noc Kupały była wielką szansą na zdobycie ukochanego. 

Młode
niewiasty plotły wianki z kwiatów i magicznych ziół, wpinały w nie płonące łuczywo i w zbiorowej ceremonii ze śpiewem
i tańcem powierzały wianki falom rzek i strumieni. 
Trochę poniżej czekali już
chłopcy, którzy – czy to w tajemnym porozumieniu z dziewczętami, czy też
liczący po prostu na łut szczęścia – próbowali wyłapywać wianki. Każdy, któremu
się to udało, wracał do świętującej gromady, by zidentyfikować właścicielkę
wyłowionej zdobyczy. W ten sposób dobrani młodzi mogli kojarzyć się w pary bez
obrazy obyczaju, nie narażając się na złośliwe komentarze czy drwiny. 
Owej nocy
przyzwalano im nawet na wspólne oddalenie się od zbiorowiska i samotny spacer
po lesie. Nie
jest też tajemnicą, że był to często czas… wolnego seksu. 


Przy okazji
rzeczonego spaceru młode dziewczęta i młodzi chłopcy poszukiwali na mokradłach
kwiatu paproci, wróżącego pomyślny los. O świcie powracali do wciąż płonących
ognisk, by przepasawszy się bylicą, trzymając się za dłonie, przeskoczyć przez
płomienie. Skok ów kończył obrządek przechodzenia przez wodę i ogień, i w tym
jednym dniu w roku swojego czasu stanowił podobnie rytuał zawarcia małżeństwa.
W Polsce Kościół katolicki, nie mogąc
wykorzenić z obyczajowości, wywodzącej się z wierzeń słowiańskich, corocznych obchodów pogańskiej Sobótki, podjął próbę zasymilowania święta z
obrzędowością chrześcijańską.
I co?
  Nadano kupalnocce patrona Jana Chrzciciela i zaczęto
nawet zwać go Kupałą, z racji tego, że stosował chrzest w formie rytualnej
kąpieli (w obrządku wschodnim). W wyniku
chrystianizacji próbowano także przenieść obchody nocy kupalnej na okres
majowych Zielonych Świątek, a następnie bliżej ich pierwotnego terminu, na
specjalnie w tym celu ustanowioną 23 czerwca wigilię św. Jana (
potocznie
zwaną też nocą świętojańską i
posiadająca wówczas wiele zapożyczeń ze święta wcześniejszego).

Tak więc kto wie… przy okazji „zielonych świątek” czy innych ognisk, imprez plenerowych gdzieś pod laskiem itp pewnie niektórzy urządzają sobie „Noc Kupały”,
przypuszczam, że wianków już dziewczyny nie plotą….ale na spacer po lesie….

Inf:http://www.obliczakultury.pl/publicystyka/obyczaje-swiata/2441-noc-kupaly-noc-swietojanska

****
A wiecie gdzie
walentynek nie obchodzą???
Gdzie to święto jest…zbojkotowane???

 INDIE: Celebracja dnia zakochanych nie jest to karalna,
ale jest bojkotowana: rozdawane są ulotki zrażające do uczestnictwa w
walentynkowych aktywnościach, rozwieszane są plakaty mówiące ile
niebezpieczeństw kryje się za tym świętem, z właścicielami klubów i lokali
prowadzone są rozmowy zniechęcające do organizowania w tym dniu jakichkolwiek
imprez.
Jednak mimo prób perswazji zwyczaj obchodzenia Walentynek staje się w
Indiach coraz bardziej popularny… cieszą się z tego głównie właściciele
kwiaciarni, gdyż ten rodzaj podarków wybierają najczęściej tutejsi panowie. 
ROSJA: Również w Rosji tamtejsi muzułmanie
nawołują do bojkotowania tego święta. Pragną oni kompletnego zakazu
walentynek w całym kraju. Oczywiście, do tego nie dojdzie, bowiem Dzień
Zakochanych to marketingowa kura znosząca złote jajka, zbyt cenna by ot tak
ukręcić jej łeb… AFP przytacza wypowiedzi rosyjskich imamów, którzy apelują:
„Wzywamy nie tylko naszych wiernych, ale też wszystkich pozostałych
mieszkańców Rosji, cechujących się rozsądkiem, by zaprzestali celebracji tego
dnia, jako że godzi on nie tylko w normy islamu, ale też powszechną ludzką
moralność”.
Jeśli z kolei chodzi o administrację państwową, to Rosjanie
już 3 lata temu poczynili pewne kroki do zdezawuowania amerykańskich walentynek
i zastąpienia ich rodzimym, pozbawionym komercyjnej otoczki, Świętem Miłości.
Inicjatywę poparła tamtejsza Cerkiew, z racji, że święto, wyznaczone na dzień
ósmego lipca, upamiętnia losy dwojga prawosławnych świętych: Piotra i
Fiewronii, średniowiecznej pary stanowiącej wzór miłości wiernej i ofiarnej.
 ARABIA SAUDYJSKA: „CNN” donosi, że
każdego roku w Arabii Saudyjskiej wysłannicy Komitetu Krzewienia Cnót i
Zapobiegania Złu, tuż przed walentynkami, nawiedzają sklepikarzy i nakazują im
czasowe usunięcie z asortymentu wszystkich czerwonych róż, czerwonego papieru
pakowego, bombonierek i pluszowych misiów.
Tym samym, Komitet na kilka dni
zabija wszelkie znane Zachodowi symbole miłości. Więcej, oddziały krzewienia
cnót i obyczajowości, zajmują się wyłapywaniem z tłumu par, które ośmielą się
okazać sobie czułość – tacy ludzie są srogo karani. Co ciekawe, kobieta która w
Arabii Saudyjskiej dostanie w walentynki różę, może się uważać za prawdziwą
szczęściarę, bowiem nie dość, że jej mężczyzna zdecydował się działać ponad
prawem, to ponadto wyłożył na ten symbol miłości okrągłe osiem dolarów (ok. 25
zł) – bo właśnie tyle kosztuje czerwona róża na czarnym rynku. Każdego innego
dnia roku na podobny zakup wystarczy 1,30 $…
SUDAN: Również w Sudanie muzułmańscy ulemowie
namawiają młode pokolenie, do zbojkotowania tego zachodniego święta. Jeden z
nich, Sheikh Hassan Hamid, w wypowiedzi dla Reutersa stwierdził: „Dzień
Świętego Walentego pochodzi z krajów Zachodu. Wzywam wszystkich muzułmanów,
żebyście nie imitowali zachowań chrześcijan, a zaoszczędzone w ten sposób
pieniądze odkładajcie na śluby.” Z natury niechętni publicznemu okazywaniu
uczuć przez osoby niezwiązane sakramentem, konserwatywni muzułmanie, tego dnia
są szczególnie uczuleni na wszelkie przejawy cukierkowej amerykańskiej
czułości
. Wierzą bowiem, że walentynki to jedynie przejaw zachodniej hipokryzji
– święto będące hołdem dla miłości, które w rzeczywistości sprowadza się do
wręczenia drugiej stronie pudełeczka czekoladek w kształcie serca.
IRAN: Jak podaje „Seer Press News”,
sprzeciw Iranu wobec walentynek jest przejawem buntu przeciw krzewieniu w kraju
zachodnich wartości. Tamtejszy szef związku zawodowego drukarzy i poligrafów,
Ali Nikou Sokhan powiedział: „Nasz kraj to kolebka starożytnej
cywilizacji, która ma wystarczająco dużo okazji do okazywania sobie dobroci,
miłości i oddania. Nie potrzebujemy krzewić amerykańskich zwyczajów.”. Natomiast
oficjalna wytyczna wystosowana do wszystkich poligrafów (poparta przez władze)
głosi: „Projektowanie, tworzenie i dystrybuowanie jakichkolwiek produktów
związanych z walentynkami, jak np. plakatów, broszur, kartek okolicznościowych,
opakowań z symbolami serduszek, pół-serduszek, czerwonych róż czy innych
wizerunków promujących ten dzień jest zakazane. Władze podejmą stosowne
działania wobec osób, które naruszą ten zakaz.”
Powyższe inf. pochodza ze str: 
http://facet.wp.pl/gid,13130179,kat,1007871,page,2,galeriazdjecie.html
http://polki.pl/podroze_podroznicze_inspiracje_artykul,10027606,1.html?cmc_id=
****
No to tyle…
Mam nadzieję, że Wam fajnie minął ten dzień… no i zanim możemy to celebrujmy… ale nie tylko 14-stego, ale na co dzień.
Pozdrawiam:-D
Ewcia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.